Czas
popołudniowego relaksu. Mimo prowizorycznych warunków, stać mnie na powiew
luksusu: siedzę na tarasie przed moim niby-domem i popijam kawę. Kawę
niebylejaką, bo z tzw. ręcznego ekspresu
przelewowego (sitko, ręcznik papierowy, kawa sypana) z dodatkiem własnoręcznie
robionego mleka kokosowego i zagryzam mocno czekoladowym brownie z czterech
składników, pieczonym spontanicznie wczoraj wieczorem. Prawie jak cywilizacja!