poniedziałek, 27 czerwca 2016

O tym, jak zaprzyjaźniłam się z przyrodą



             
Kocham wiązówkę błotną. Nie umiem się jej pozbyć, nawet w pomidorach.
 
                   Czas popołudniowego relaksu. Mimo prowizorycznych warunków, stać mnie na powiew luksusu: siedzę na tarasie przed moim niby-domem i popijam kawę. Kawę niebylejaką, bo z tzw. ręcznego ekspresu przelewowego (sitko, ręcznik papierowy, kawa sypana) z dodatkiem własnoręcznie robionego mleka kokosowego i zagryzam mocno czekoladowym brownie z czterech składników, pieczonym spontanicznie wczoraj wieczorem. Prawie jak cywilizacja!