![]() |
Zbiór pierwszy |
Po
pracowitym weekendzie przyszedł czas na bardzo leniwy poniedziałek, więc dzielę
się z Wami całymi wiadrami czystego, dojrzałego szczęścia :)
W ramach urozmaicania sobie
życia, w zeszłym tygodniu wraz z Samcem postanowiliśmy odwiedzić stare śmieci.
Mamy takie miejsce, gdzie zbieramy płatki róż, czeremchę, czarny bez. Kiedyś z
tego miejsca udaliśmy się na spacer, ażeby zrobić rekonesans i sprawdzić, czy
nie ma w okolicach nic godnego uwagi.
Było.
O jak było.
Pozostałości
jakichś zabudowań (musi dom mieszkalny) a dookoła zapuszczony, dziki jak sam
guziec, przydomowy sad. Objedliśmy się wtedy śliwek i stwierdziliśmy, że trzeba
będzie tam zajrzeć. To zajrzeliśmy. Oniemiałam. Owocowe Eldorado: całe pole
wielkich, dorodnych malin, czereśnie uginające się pod owocami, mnóstwo śliw,
jabłoni, a na samym środku króluje orzech włoski. Gdzieniegdzie trafiła się
jakaś mała wisienka.
Z
tymi wiśniami to już w ogóle jest historia. Podjadając wiśnie, które uciekły
ludziom z działek, stwierdziłam, że koniecznie trzeba znaleźć miejsce do zbioru,
bo ja chcę wiśnie i koniec. I udało nam się znaleźć – wzdłuż bocznej uliczki z
domkami jednorodzinnymi, calutki szpaler, około dziesięciu drzew. Było to już
późnym wieczorem, postanowiliśmy podjechać tam następnego dnia rano. Uzbrojeni
w wiaderka rączo zmierzamy do celu, a oczom naszym ukazuje się tabliczka, że
teren prywatny i z wiśni nici. Żałość mnie wzięła, bo ja muszę wiśnie!
Ostatecznie
i wiśnie udało się znaleźć w tym naszym Eldorado. Wystarczyło przedrzeć się
przez gęste zarośla. Okazało się, że za jedną, niepozorną wiśnią wyglądającą
zza gąszczu żarnowca, jest CAŁY WIŚNIOWY ZAGAJNIK. Radości końca nie było, mam
wiśnie, będzie jeszcze więcej.
W
ten sposób w ciągu dwóch wypadów uzbieraliśmy dwa wiaderka malin, miskę wiśni,
trochę czereśni (jeszcze nie do końca dojrzałe) a bonusem był uszak bzowy. Całe
dobrodziejstwo poszło do słoików. Nastawiłam nalewkę z malin i wieloowocową
(wiśnie, maliny, czereśnie, porzeczki – będę ją ulepszać, na pewno dodam jeżyny,
jagody, może jakąś śliwkę) a cała reszta wykorzystana była do cna: sok + dżemy.
![]() |
Zbiór drugi |
Opracowałam
sobie metodę, w której zużywam cały surowiec i nie ma żadnego odpadu. Chcecie?
NAJPROSTSZY SPOSÓB NA PRZETWORY
OWOCOWE
Składniki:
- soczyste owoce w ilości dowolnej
Przygotowanie:
Oczyszczone i
umyte owoce wrzucam do garnka i gotuję na małym ogniu. Bez cukru, bez dodatków.
Kiedy już rozmiękną odpowiednio, biorę sitko, kubek i łyżkę i zbieram sok z
wierzchu. Sok ląduje do w butelkach, pulpa owocowa idzie do słoików jako
dżemik. Prawda, że proste?
Cukru nie
dodaję, bo owoce w większości i tak są słodkie, a do tego cukru unikam, bo to
syf. W jaki sposób sok z malin na cukrze ma pomagać przy przeziębieniach, skoro
w czasie chorób cukru powinno się unikać najbardziej? Mogłabym robić przetwory
na miodzie, ale wygotowywanie miodu jest zupełnie bezcelowe. Wymyśliłam sobie,
że w razie konieczności, zimą, taki sok można wymieszać z miodem bezpośrednio
przed użyciem – sensowniej i zdrowiej. Jednak jeśli do przetworów nie dodaje
się cukru, który jest konserwantem, bezwzględnie konieczne jest używanie
słoików wysterylizowanych. Ja wyparzam je wrzątkiem i przecieram spirytusem.
Kiedy soki i dżemy są gorące podczas pakowania do słoika, raczej ich nie
pasteryzuję, chociaż dobrze zrobić i to. Później pełne słoiki opatulam kocem i
zostawiam w spokoju na dobę.
Ot, cała
filozofia.
![]() | ||
Butelki - sok, duży słój - nalewka, małe słoiki - dżem. Tyle dobra z jednego wiaderka malin! |
![]() |
Zaawansowana technologicznie drylownica do wiśni |
![]() |
Będzie ratafia |
A jak tam Wasze owocowe
przetwory?
Bajer, nie? :D
A co to takie fajne z nóżkami?
OdpowiedzUsuńTraszka przylazła. Jak się pojawiła, tak zniknęła. :)
UsuńSmakowite przetwory. Niestety nie mam zdolności do robienia takich rzeczy
OdpowiedzUsuńKobieto, wracaj z tej dziczy do blogosfery! :D
OdpowiedzUsuń