Z okazji dnia wolnego od pracy,
wpadłam dziś w absolutny szał zbierania. Na spacer wychodziłam chyba z cztery
razy. Z tej okazji robię małe podsumowanie ziółek, które zbierać teraz warto.
Na pierwszy ogień typuję moją
kochaną sosnę. Jej młode pędy wyciągają się prężnie do słońca, widać je już z
daleka. Aż się proszą o zabranie do domu i wpakowanie do słoiczka. Z młodych
sosnowych pędów powstanie syrop: pędy układam warstwami w słoiku i przesypuję
cukrem. Skrapiam obficie spirytusem, zakręcam, zapominam na miesiąc, później
odcedzam. Ważne, żeby wierzchnią warstwę stanowił cukier. Gotowy produkt można
zalać wódką/spirytusem i zrobić nalewkę. Tak też uczyniłam w zeszłym roku,
kiedy to mój syrop zaczął… fermentować. Zarówno syrop jak i nalewka czekać będą
do jesieni. Wtedy, dzięki dużej zawartości witaminy C i olejku eterycznego,
który świetnie udrażnia drogi oddechowe, staną się ciężką artylerią w walce z przeziębieniami
i osłabieniami.
Męskie kwiatostany sosny stanowią
doskonałą przekąskę w terenie. Dzięki bogatym w białka pyłkom, skutecznie
zabijają małe głody, a przy tym są tak niesamowicie soczyste, że aż się
zdziwiłam. Do tego ten cudowny, odświeżający smak. Ach, nie mogę doczekać się
jutrzejszego spaceru!
Igliwie sosnowe również się
przyda, zwłaszcza w kuchni, a najlepsze jest to, że zbierać je można przez cały
rok. Igiełki w terenie służą mi za surowiec do herbatek, a zabrane do domu
stanowią świetną przyprawę do pieczonych ryb i orientalnych zup. Polecam.
Idealnie komponują się ze wszystkim, w do czego dodajemy sok i skórkę z
cytryny.
Następna w kolejce ustawiła się
pokrzywa. Zbieramy piękne, młode, ulistnione pędy, niezjedzone przez zwierzactwo. To
właśnie pokrzywa była pierwszym ziołem, które zbierałam, jeszcze ziołami się
nie interesując. Codziennie pity napar pomógł mi zapuścić piękne włosy,
wzmocnił paznokcie i oczyścił organizm, czego efektem było znaczne poprawienie
się cery. Pokrzywa jest wręcz kopalnią pożądanych substancji: poza typowymi dla
roślin barwnikami (flawonoidy, karotenoidy, chlorofile), zawiera wapń, magnez,
żelazo, fosfor, siarkę, potas, jod i krzem oraz witaminy. Ze
względu na takie bogactwa, poza detoksykacją organizmu, pokrzywa pozwala
uzupełnić różne niedobory, co istotne jest zwłaszcza po zimie. Dodatkowo
pokrzywa wspomaga leczenie cukrzycy. Zewnętrznie świetnie sprawdza się jako
składnik kosmetyków do włosów. Napar z pokrzywy z odrobiną soku z cytryny
stanowi świetną płukankę. Uwielbiam ja w połączeniu ze skrzypem, jako napar do
picia i jako płukankę do włosów. Naprawdę, w duecie robią niesamowite rzeczy z
włosami.
Poza naparem, pokrzywa przyda się
w kuchni. Może stanowić element zupy, a usmażona na maśle z czosnkiem zastępuje
szpinak. Wspaniale smakuje w omletach i plackach ziemniaczanych.
Ach, ogrodnicy znają też cudowne właściwości
gnojówki z pokrzywy. Ze względu na sporą ilość związków mineralnych, stanowi
ona doskonały nawóz, zarówno do warzyw jak i kwiatów. Dodatkowo, pomaga
zwalczać mszyce i przędziorki. Stanowi też świetny pokarm dla zwierząt
gospodarczych. I jak tu nie kochać poczciwej pokrzywy?
W dalszym ciągu zbieram też mniszka,
chociaż teraz już mniej intensywnie. Zdecydowanie, muszę odpocząć od tych
żółtych główek, chociaż mniszkoniada śni mi się po nocach i nie spocznę, póki
nie zerwę dziennie chociaż kilku kwiatków do pysznego napoju. Co zrobić z
mniszkami, mówiła tutaj. Oprócz syropu, miodku, octu i wina, z kwiatostanów
można zrobić też nalewkę na bazie syropu, tak jak w przypadku sosny. Kwiaty,
poza przetwórstwem szeroko pojętym, mogą stanowić dodatek do dań. Ba, można je
smażyć w cieście! Są pyszne i szybko się kończą. Poza kwiatami, zbierać warto
również liście, które stanowią dobrą bazę do sałatek. Najlepsze są te młode,
pozbawione goryczy, chociaż słyszałam, że moczone w wodzie z solą przestają być
takie gorzkie, więc też nadadzą się do jedzenia.
Zbieram też kwiaty jabłoni. Są
piękne, pachną niesamowicie, aż nie można się powstrzymać przed zjadaniem ich
prosto z drzew. Zrywam kwiaty przy akompaniamencie bzyczenia pszczół i
rozmyślam o herbacie z kwiatami jabłoni, świeżymi i suszonymi. Więc zbieram i
suszę, nie tylko ze względu na zapach, ale też na właściwości. Napar z kwiatów
jabłoni wspomaga układ trawienny przy biegunkach, niestrawności, wrzodach
żołądka. Maseczka z jabłoniowych kwiatów i listków regeneruje i wygładza skórę.
Przyznam jednak, że surowiec zebrałam raczej z ciekawości, dlatego, że ładnie
wygląda i pachnie :)
Lilak zaszczycił nas swoim
pięknym kwieciem, które też trafia do mojego koszyczka, tym bardziej, że
zawiera on syringinę, substancję o zbawiennym wpływie na wątrobę. Ponadto,
napar z kwiatów i liści ma działanie napotne, przeciwgorączkowe i przeciwzapalne,
sprawdzi się więc przy przeziębieniach, grypach, infekcjach. Zwalcza bakterie i
wirusy, działa przeciwpasożytniczo. Suszonych kwiatów i liści nie może
zabraknąć w mojej apteczce.
Poza surowcami leczniczymi,
takimi do suszenia, zbieram też zieleninę do kuchni: szczaw na zupę, kurdybanek
i piołun jako przyprawy, liście babki szerokolistnej i żywokostu, młode liście
lipy i caaałe mnóstwo innych roślin do zjedzenia. Przyglądajcie się trawie pod
nogami. Nigdy nie wiadomo, co będzie dziś na obiad :)
Rewelacja ! Zaczynam się uzależniać od tego bloga :) Każdy wpis rozpala moją wyobraźnię i najchętniej od razu bym wyruszyła na poszukiwania. Niestety jestem skazana jedynie na chwasty z mojego zaniedbanego miejskiego ogródka. Pokrzywy, babki i mniszka ci u mnie dostatek, nawet dwa piękne sztuki glistnika, oset i inne niezidentyfikowane ziółka. Najbardziej zachwaszczony ogród w okolicy, z czego jestem bardzo dumna :)) Po resztę muszę zorganizować jakąś większą wyprawę. Może się uda ...
OdpowiedzUsuńNo to identyfikuj! Może w Twoim ogródku rośnie coś wartościowego, co warto by wykorzystać. Wyprawiaj się, szukaj. Nawet zwykły, miejski park może być dobrym miejscem do zbioru, a przynajmniej do rozpoznawania gatunków. Ja, na przykład, w zeszłym roku, mieszkając jeszcze w miasteczku, do parku chodziłam na grzyby, przy okazji spacerów z psem :)
UsuńMam dokładnie tak samo jak koleżanka wyżej, czyli najzwyczajniej w świecie poddaję się Twojemu wpływowi. Motywujesz, uświadamiasz i rozpalasz wyobraźnię. Moja mama dostała, od poniedziałku, nakaz czytania Twojego bloga w pracy, więc może wspólnie się nakręcimy ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, to muszę duuuużo zbierać i jeszcze więcej robić, żebym miała o czym pisać. Cóż za odpowiedzialność! :)
Usuń